Ziółek XC (Cross Country)
... głównie zawiera relacje z latania przelotowego na paralotni, z różnych miejsc na świecie ale nie tylko.
9 czerwca 2023
Znad Biebrzy przez Wisłę.
3 czerwca 2023
Paralotniowe Mistrzostwa Świata 2023 zakończone.
Dziś zakończyły się 18-te Paralotniowe Mistrzostwa Świata we Francji (w Chamoux Sur Gelon). Startowało 149 pilotów (w tym 14 kobiet) z 49 krajów. Przez dwa tygodnie zawodów rozegrano 9 konkurencji, czyli bardzo dużo, konkurencje miały od 54 do 99 km długości, rozgrywane były we francuskich Alpach głównie w okolicach doliny pomiędzy Grenoble a Albertville, gdzie znajduje się wiele znanych startowisk paralotniowych.
Zawody zdominowali Francuzi, prowadząc od pierwszej konkurencji i finalnie zdobywając wszystkie możliwe do zdobycia medale - 3 pierwsze miejsca indywidualnie, złoto drużynowo, oraz złoto i srebro w klasyfikacji kobiet. Zespół francuski ewidentnie latał efektywnie drużynowo, często wyprzedzając znacznie resztę stawki.
W czasie zawodów działał Flymaster Livetracking (lt.flymaster.net)i jest możliwość odtworzenia przebiegu wszystkich konkurencji "z playbacku" ale interfejs użytkownika tego oglądania znakomicie zniechęca nawet zaawansowanych komputerowo kibiców. Konkurencje z dużymi cylindrami, nawet przedstawione graficznie na mapie są trudne do zinterpretowania, nawet dla latających przelotowo ale nie startujących w zawodach pilotów.
Polskę reprezentowało czterech pilotów: Michał Gierlach (Spike), Marek Robel (Maro), Krzysztof Schmidt i Mariusz Wiśniowski (Mario), przy czym do wyników drużynowych liczył się wynik Spike-a, Krzyśka i Mario. Drużyna narodowa, zgodnie z regulaminem Mistrzostw, może składać się z 3 nominowanych na początku zawodów pilotów i dodatkowo jednej pilotki, w każdej konkurencji liczona jest suma najlepszych dwóch zawodników. W tym roku żadna polska pilotka nie startowała w tych zawodach. Polacy kilkakrotnie pojawiali się w czołówce poszczególnych konkurencji indywidualnie i w pierwszej dziesiątce drużynowo. Oprócz polskiej reprezentacji kilku Polaków lata obecnie w reprezentacjach innych krajów.
Team Poland, na uroczystości otwarcia Mistrzostw (fot: https://www.facebook.com/photo?fbid=115678304863156&set=pcb.2149422838780644) |
Medale zdobyli:
indywidualnie -
- Maxime Pinot, FRA (latający na skrzydle Ozone Enzo 3 w uprzęży Ozone Submarine) 6615 pkt
- Honorin Hamard, FRA, Ozone Enzo3 / Ozone Submarine 6055 pkt
- Pierre Remy, FRA, Niviuk Icepeak X-One / Ozone Submarine 6002 pkt
- Meryl Delferriere FRA Icepeak X-One/Submarine 5719 pkt
- Constance Mettetal FRA Icepeak X-One/Drifter 2 5587 pkt
- Nanda Walliser SUI Enzo 3/Submarine 5500 pkt
- Francja 161001 pkt
- Wielka Brytania 15517 pkt
- Macedonia Północna 14879 pkt
31 sierpnia 2022
Task 4
Dzisiejsza konkurencja była podobna do wczorajszej, czyli po starcie znad Kruszewem, punkt zwrotny na północny-wschód od startu, trochę za Jamnikiem, potem zygzak przez dwa tym razem, punkty zwrotne w kierunku Bitoli na południe. Meta na lotnisku pod Bitolą.
Po starcie z ziemi bez
większych problemów zbudowałem wysokość i z duża grupą czekaliśmy pod cumulusem
nad miastem, jacyś pojedyńczy piloci zahaczyli o chmurę. Kruszewo leży na
takiej półce w górach ok. 600 m nad dnem doliny. Za późno wyszedłem z komina w
kierunku pierszego punktu i na lini startu miałem 40 sekund spóźnienia. Nad Jamnikiem
był komin ale słaby w kierunku punktu dosyć mocno dusiło i po zrobieniu punktu wróciłem
poniżej grani Jamnika. Trochę trwało
zanim odbudowałem wysokość (a po wczoraszej wpadce lot nisko nad górką jakoś mi nie pasował) część pilotów poleciała w tym czasie wzdłuż Jamnika
ale byli zdecydowanie poniżej naszej grupy. Nad górami widać było cumulusy i
wróciliśmy w okolice Kruszewa i startowiska. Chmury nie zadziałały ale dało się
lecieć, zrobiliśmy wysokość w rejonie startowiska, potem przy takim charakterystycznym łysym wierzchołku. Lot po górach nie był specjalnie komfortowy lecieliśmy nisko na
bezchmurnej termice i w słabych noszeniach.
Widok znad Jamnika na Kruszewo i startowisko |
Jamnik w całej okazałości |
Tandem zawodniczy nad Jamnikiem |
Po przeskoczeniu przez waską
doline oddzielająca jedno pasmo od drugiego Klaudia znalazła komin niżej odemnie
i z Chrząszczem i jakimiś innymi glajtami dołaczyliśmy do niej. Trasa była tak
ułożona, że należało teraz opuścić góry bo lot do następnego punkty górami
oznaczał znaczne nadłożenie drogi, razem z Chrząszczem skoczyliśmy na płaskie w
oddali było widać samotnego czerwono-żółtego glajta wykręcającego się 'z
niskości' ale zanim do niego dolecieliśmy był znacznie powyżej nas. Pod nim były
tylko zerka, zaliczyliśmy tam cylinder drugiego punktu zwrotnego, Chrząszczu
został tam chwilę a ja poleciałem dalej i znalazłem przyzwoity, w porywach 3 metrowy,
komin, Chrząszczu dołączył. Za Podkową widać było grupę która leciała po
płaskim znacznie poniżej nas. Przelecieliśmy im nad głowami i dogoniliśmy czerwono-żółte
Zeno 2, którym okazał się być Robert Niziołek. Tutaj pojawiły się niewielkie
cumulusy. Zaliczyliśmy ostatni punkt zwrotny. W tym momencie w trójkę
prowadziliśmy w tasku ale gonił nas peleton złożony z tych pilotow co lecieli
po płaskim i resztek naszej górskiej grupy. Siła peletonu polega na łatwiejszym penetrowaniu większego obszaru i znajdowaniu noszeń.
Lecąc w kierunku mety,
która była jeszcze poza zasięgiem lotu ślizgowego staraliśmy się przelatywać
pod niewielkimi kłaczkami Cu ale pod pierwszym nie znaleźliśmy porządnego
noszenia a przy którymś następnym dogonił nas peleton. Gdzieś musieli znaleźć
coś mocnego po drodze. Trochę z tyłu za nami Krzysiek Schmidt wykręcił się
ponad resztę i poleciał do mety. Dolot wychodził mi na styk z
dwudziestometrowym zapasem. Koledzy teamowi Paweł Faron i Jacek Górski wyprzedzili
mnie na speedzie z denerwujacą łatwością, ja nie mogłem już więcej
przyspieszyć. Duszenia po drodze i boczny wiatr szybko zlikwidowały symboliczny
zapas wysokości potrzebny do dolecenia do mety a wysokość nad gruntem była juz
mizerna. Poza Schmitdtem wszyscy potrzebowali coś podręcić. Grupa założyła nad
zabudowaniami jakieś obrzydliwie wyglądającej, wielkiej fermy, w tych okolicach
była meta czasowa (end of speed section), która przekroczyłem 2 min po pierwszych ale, żeby ten czas się liczył trzeba dolecieć do tej finalnej mety. Ja próbowałem wykręcić coś wcześniej nad
ciemnym polem ale ponieważ było to za słabe rzuciłem sie do nich. Kilka osób z tej
grupy łądowało w niezbyt eleganckim terenie wokół zabudowań, reszta jakoś się
trzymała powietrza. Nad dachami lataliśmy nisko, poniżej 100 m nad terenem ale
noszenie było mniejsze od mojego opadania, powoli traciłem wysokość.
Przyleciała Klaudia i założyła po lewej odemnie. Poprawiłem w tamta strone ale
nic lepszego nie znalazłem po chwili siedziałem na polu a Klaudyna się wykręciła. Do mety zabrakło mi kilkaset metrów.
Paweł Chrząszcz leci z gór na płaskie |
Klaudia Bułgakow chwilę przed znalezieniem noszenia w górach |
Peleton za plecami, ten co nas dogonił. |
30 sierpnia 2022
Kukurydza.
Prognozy na dziś przewidywały wczesne burze. Nad doliną, po wczorajszym deszczu, rano widać było zamglenia i niskie chmury nad górami.
Dzisiejszy 54 kilometrowy
task był inny niż w poprzednich dniach, choć początek podobny. Po starcie pierwszym
punktem zwrotnym był duży cylinder na północny-wschód od startu ale tak
ustawiony, że lot po górach nie opłacał się zupełnie. Potem punkt na środku
doliny i meta koło Witoli na południu. Start konkurencji półgodziny wcześniej
niż poprzenio (12:30).
Przed startem kiedy już
byłem oszpejony i włączyłem elektornikę zaskoczył mnie xctrack, który
oświadczył, że się właśnie zaktualizował (pewnie pobrała sie aktualizacja jak
wczoraj wrzucałem tracka na xcontest). Fajnie, tylko coś mu się przestawiło w
ustawieniach i przestał widzieć GPS-a. Już przepinałem się na zestaw awaryjny
kiedy pomógł mi jeden z lokalnych pilotów. Po starcie znalazłem jakieś noszenie
ale nie zrobiłem za dużo wysokości. Górne zachmurzenie zaczęło zasłaniać słońce.
Latałem nad brzegiem miasta Kruszewa i nad skałami przy serpetynach wiodących
do niego z grupą maruderów (w tym z Zupą) a główna stawka dużo wyżej nad górami
ponad miastem i nie mogłem zobić wyskości. Nad lądowiskiem zobaczyłem
wykręcającego się turystę więc skoczyłem do niego. W przyzwoitym kominie szybko
nabierałem wysokości kiedy minęła godzina startu. Na start w powietrzu
spóźniłem się pare minut ale nad granią ‘Jamnika’ doszedłem pierwszą grupę.
Tutaj panował dosyć duży tłok w kominie nie byłem najwyżej ale na przyzwoitej
wysokości.
Do pierwszego punktu nie było daleko, wyszliśmy z komina w jego kierunku ale z
grupką kilku glajtów znaleźliśmy mocniejsze noszenie trochę w prawo od kursu i zakrążyliśmy
w nim. Kiedy zaczęło słabnąć skoczyłem na punkt zwrotny opuszczając komin jako
pierwszy. Obserwując kiedy poprzednicy robią zakręt oceniałem, że mam ok 1.5 km
straty ale przewagę wysokości. Po powrocie z punktu nad grań Jamnika byłem w
ścisłym czubie. Noszenie w którym krążyła główna grupa było słabe a ja rozochocony
dotyczczasowymi sukcesami rzuciłem się do przodu razem z Kubą Sto ciut niżej i
jakimiś pojedynczymi innymi glajtami trochę wyżej (ciągle nie rozpoznaję dobrze
konkurentów w powietrzu, to wymaga trochę polatania w zawodach).
W okolicach oficjalnego lądowiska palił sie jakiś ogień i dym szedł najpierw
poziomo a potem do góry i zastanawiałem się czy nie skorzystać z tak
zabarwionego komina ale to było w prawo od trasy i dosyć daleko postanowiłem lecieć
po grani. W pewnym momencie Kuba zawrócił do komina który znalazły glajty za
nami ale ja byłem zawzięty (Wracać? Ja?). Po chwili na granią zrobiło się mocno
w dół, zjechałem na prawo, jeszcem na 50 metrach nad polami zrobiłem 3 kółka w
zerku i po chwili lądowałem na łacę z dębem po środku zaraz za kukurydzą. Po
chwili mogłem sobie porobić zdjęcia kolegów, którzy własnie nademną kręcili
komin.
29 sierpnia 2022
Jak tu wylądować ...
Dziś prognoza
przewidywała izolowane burze nad górami ale nie nad doliną. Task wymyślno podobny
do poprzedniego tylko nieco któtszy, najpierw na północ, potem na południe z
metą na lotnisku na środku doliny (a nie jak wczoraj pod górami).
Przed startem miałem do naprawienia
jedna z linek na krawędzi spływu, którą gdzieś wczoraj urwałem. Pomógł mi
niezawodny w takich wypadkach Paweł Faron (dziękuję!), cztery wprawne ręca i
dwie pary oczu znacznie przyspieszają takie operacje w warunkach polowych.
Burza z wyładowaniami utworzyła
się już przed startem ale dosyć daleko na zachód od nas. Pierzasta część chmury
powoli zasłaniała słońce i przed startem w powietrzu o 13:00 cała stawka
walczyła o utrzymanie wysokości czekając na otwarcie cylindra startowego. Część
pilotów poleciała nad Krivogasztani i startowała znad początku ‘Jamnika’, ja z
wiekszościa pilotów latałem nad miastem i okolicznymi górami.
Podobnie jak wczoraj po
starcie utworzyła się grupa górska ale ja postanowiłem lecieć po prostej najkrótszą
drogą do pierwszego punktu zwrotnego z kursem północno wschodnim. Szybko dołączyli
do mnie inni. Jamnika przecinałem wpoprzek i nad granią był przyzwoity komin
ale nie sięgał wysoko. Po drodze do pierwszego cylindra były dwie wioski.
Zwarta zabudowa tutejszych miejscowości zwykle jest dosyć pewnym generatorem
kominów. Pierwsza miejscowość jednak nie zadziałała i komin znalazłem dopiero
za drugą, utworzył się tam nawet niewielki cumulus. Pierwszy punkt zaliczyłem krążąc
w kominie. Noszenie nie było silne i po chwili latałem w dużej grupie i w
znacznym tłoku. Powoli odzyskiwaliśmy wysokość w noszeniu poniżej 2 m/s aż do ok.
1800 m (czyli ok. 1200 nad terenem). Pomimo przestróg organizatora, że wprzypadku
lądowania w tych okolicach czeka nas długi marsz, bo nie ma tutaj dróg
nadających się dla samochodów zwózkowych, cała stawka poleciała po prostej pod
wiatr w kierunku ‘Podkowy’ i miejscowości Topolczani. Po drodze było kilka
wiosek a więc potencjalnych generatorów noszeń ale też miejsc z dojazdem.
Nad pierwszą z nich
zaparkowaliśmy na wysokości ok. 500 m nad terenem w jakichś mizernych zerkach,
stawka podzieliła się na kilkuosobowe podgrupy próbujace wykorzystać te słabe
noszenia. W pewnym momencie zobaczyłem, że nagle zmienił się kierunek dymu z
jakiegoś ogniska za wsią koło pasących się krów. Zaryzykowałem, skoczyłem tam i
z wysokości poniżej 200 m nad terenem zacząłęm wyjeżdzać w porządnej choć dosyć
ciasnej ‘trójce’ pachnacej dymem z ogniska. Dołączył tylko jeden glajt znacznie
poniżej. Wyjechłem na prawie 2200 i w tym momęncie byłem najwyżej ale siła
przeciwnego wiatru na tej wysokości też zwrosła.
Koledzy lecący dołem szybciej dolecieli do nastepnej wsi z dziwnym okrągłym betonikiem. |
Koledzy lecący dołem szybciej
dolecieli do nastepnej wsi z dziwnym okrągłym betonikiem i znaleźli tam jakieś
noszenie. Przeleciałem nad nimi (nic nie było) i skoczyłem do przodu ale
ponieważ nic nie znalazłem a jednolita powierzchnia pół w zasiegu lotu nie
dawała zbyt dużej szansy na znalezienie noszenia samotnie to grzecznie wróciłem
do nich do komina i tyle było z rumakowania ...
Nad podkową pojąwił się cumulus a noszenia nagle wzrosły. Do ostatniego punktu leciałem dosyć długo po prostej w noszeniu i po punkcie wróciłem pod chmurę. Punkt zwrotny zrobiłem ze stratą ok 1 km do pierwszych. Ze względu na rozwijającą sie burzę task został zatrzymany o 15:00 z zaleceniem ladowania w bezpieczniejszej części doliny. W okolicach mety pojawił się silny wiatr od burzy ale dolina wyglądała OK. Wyleciałem spod chmur ale wiariometr nie przestał pokazywać wznoszenia. Nad Kruszewem też widać było opad deszczu więc zrezygnowałem z lecenia w tamtą okolicę, przed górami po zachodniej stronie znalazłem jakiś obszar gdzie było do dołu i spiralą zszedłem z 1800 m, trochę to trwało. Wylądowałem na ściernisku przy drodze razem z kilkoma innymi pilotami, którzy też dziwnym trafem :-) wybrali to miejsce.
28 sierpnia 2022
O sekundę ...
Po kilku latach przerwy dziś pierwszy raz leciałem w normalnym tasku na normalnych zawodach. Kruszewo i okolice znam dobrze i mam stąd dobre wspomnienia. Mistrzostwa Polski są tutaj organizowanie nie po raz pierwszy a startowałem tu też na wielu innych zawodach.
Początek trasy. |
Wystartowałem z ziemi w dobrym momencie, może lepiej byłoby ciut wcześniej. Początek był trudny, słabe kominy, tłok w powietrzu, nisko nad drzewami. Po zrobieniu zapasu wysokości poleciałem z pewną obawą nad miasto, co prawda na obrzeżach da się awaryjnie wylądować ale ścisła zabudowa zawsze straszy. Wysokości przybywało powoli i zbliżała się godzina startu w powietrzu. Podobnie jak innych pilotów południowy wiatr, wiejący w kierunku pierwszego punktu zwrotnego wyniósł mnie z cylindra startowego przed godzina startu i musiałem się do niego wrócić.
Widok w kierunku 2-giego punktu zwrotnego. |
Widok do tyłu. |
Pierwsza grupa poleciała przy zboczach gór a ja wybrałem trasę trochę bardziej po prostej do punktu (ale nie tak radykalnie jak Fiemka). Po pierwszym punkcie zwrotnym wybudowana chmura zacieniła spory kawałek zboczy, więc wybrałem lot tam gdzie świeciło jeszcze słońce na niskimi górkami na przedpolu (pasmo to jest znane w slangu polskich zawodników jako "Jamnik"). Nad granią Jamnika było pod wiatr i trochę trzymało ale traciłem powoli wysokość, zdecydowaem się "spaść z grani" na prawo czyli na zachód, oświetlona i nawietrzna strona żeberka wyglądała na bankowe miejsce i udało mi się znaleźć komin mimo, że miaem już poniźej 100 m nad ziemią po chwili dołączyła do mnie spora grupa.
Spike w akcji. |
Meta jest na granicy pola przed topolami. |
23 czerwca 2022
Zapowiadał się rekordowy warun ...
Zapowiadał się rekordowy warun w Beskidach, no w każdym razie prognoza była niezła, tylko dosyć silny północno wschodni wiatr, co zawsze powoduję taki dysonans: próbować polecieć trasę zamkniętą czy też pognać z wiatrem za horyzont.
Jechaliśmy z Francuzem tak, żeby zdążyć na pierwsza kolejkę o 9:00 na Skrzyczne ale wyhamował nas korek przed Bielskiem i lampka z ikonką olejarki, która niespodziewanie zapaliła się w czasie jazdy w Skodzie. Dojechaliśmy na 9:13 i musieliśmy czekać do 9:30 na następną turę krzesełek. Jak doszliśmy na startowisko Kuba już był gotowy i zaraz poleciał.
Oszpeiliśmy się kiedy dojechali następni piloci. Start na wschód bezproblemowy choć choinki pod startem są coraz wyższe i za parę lat będzie problem.
W kierunku Czech chmury wyglądały lepiej |
Charakretystyczne jezioro |
Nowopowstałe cumulusy na wschód |
Lądowałem na skoszonej łące |
Początek po grani na Małe Skrzyczne potem chmury układały się na zachód od Baraniej Góry. Starałem trzymać się wysoko i nie spieszyłem się, Francuz dotrzymywał kroku a czasami leciał przodem, tylko trochę niżej. Wiatr i chmury kierowały nas prosto na CTR Żylina. W kierunku Małej Fatry był duży obszar całkowicie niebieskiego nieba i Cu dopiero nad Małą Fatrą ale liczyem, że chmury się tam jednak pojawią wkrótce. Rozważałem też wariant, żeby polecieć na zachód w kierunku Czech gdzie sytuacja chmurowa była lepsza.
Za Wielką Raczą skręcilismy na wschód. Ja spadem do 1000 m i ok 400 m na ziemią, Francuz niżej. Wiało tutaj bardziej z północy, dosyć mocno i nie było chmur w okolicy. Nad Nova Bystrica udao mi się odbudować wysokość na bezchmurnej termice i skoczyć pod nowopowstałe cumulusy na wschód. Francuza gdzieś zgubiłem i zaczynałem się martwić ale odezwał się w końcu przez radio narzekając "Nie gadajcie tyle tu się lata!". Jak chmur nie było to nie było a nagle zrobiło się tutaj ich zadużo i rozlały się szeroko po niebie zacieniając duży obszar. Nie wymyśliłem żadnego sprytnego planu pomimo zjedzenia tubki bobofruta i po chwili przymierzaem się do lądowiska na skoszonej łące po zawietrzenj stronie wzgórza nad wsią Nova Lesna. Francuz lądowal trochę wcześniej. Zdenerwowała mnie kropka "fiemski" na moim komputerze przelotowym, które przeleciała gdzieś nademna a ja nie umiałem jej namierzyć oczami (potem sie dowiedziałem, że Fiemski latał szybowcem).
Wracałem:
Do centrum Novej Lesnej - z sympatyczna Słowaczka
Do Namestova - Samochodem pocztowym (po drodze kierowca rozwoził i odbierał przesyłki);
Do granicy w Korbielowie - ze Słowakiem wracającym z pracy z Namestova do Oravskiej Polhory, który zaofiarowa się, że do granicy m,nie podwiezie
Do Jeleśni - z parą polskich turystów, którzy po wycieczce na Pilsko jechali do Zawoi
Do dworca w Żywcu - z sympatyczną Panią z Banku, która podwiozła mnie na dworzec ale spóźniliśmy się 3 min. na Busa do Lipowej
Do McDriva - pieszo
Pod McDrive przyjechał Kuba, który lądował w Ujsołach i zdąrzył na busa do Lipowej. Razem pojechaliśmy po Francuza, który już dojechał stopem do Węgierskiej Górki.
Trasa: https://www.xcontest.org/world/en/flights/detail:zxc/23.6.2022/08:39
29 lipca 2021
W Szczebrzeszynie Chrząszcza nie było.
Ja trafiłem w komin zaraz po wyczepieniu ale potem nie było łatwo, za cementownią przez chwilę latałem w parterze z Juniorem tyle, że szybowieć miał dolot do lotniska pod wiatr a ja raczej nie, spadłem nawet poniżej 200 m nad terenem ale jakoś udało mi się odbić. Próby przyspieszenia kończyły się nisko nad ziemią w słabym noszeniu. Przeskoki starałem się robić trochę w prawo (na południe) od kierunku wiatru bo tutaj chmury wyglądały lepiej no i celowałem już w wolną przestrzeń powietrzną dalej. Parę razy udało mi się polecieć jakiś odcinek po prostej pod chmurami ale bez długich szlaków. Francuz cały czas leciał 15 km z przodu i nie udawało mi się go dogonić.
W koncówce zobaczyłem dosyć nisko i późno linię średniego napięcia, słupy były słabo widoczne na tle pojedyńczo rosnących na polach drzew. Wylądowałem na skoszonej łące ok 100 m od zabudowań. Po chwili przebiegła zaniepokojona właścicielka łaki z zieńciem, który porzucił koszenie podwórka aby sprawdzić czy nic mi się nie stało.
Marcin podjął Francuza i Kube i dosyć szybko był po mnie. Już o 2 w nocy byliśmy w domu (licznik w Skodzie zinkrementował się o 1000 km).
Udało mi się odzyskać rekord odległości przelotu z "mojego" lotniska.
Link do lotu:
na xcportal: https://xcportal.pl/node/200999
na xcontest: https://www.xcontest.org/world/en/flights/detail:zxc/29.7.2021/09:35
11 kwietnia 2016
Spadanie swobodne z uwzględnieniem oporu powietrza.
- drugiej z 1,3 litra wody.
#include < stdio.h >
// stałe fizyczne const double ro = 1.25; // gestosc powietrza [kg/m^3] const double g = 9.81; // przyspieszenie ziemskie [m/s^2]
double Faero(double S, double C, double v) { return v*v*S*C*ro/2; } int main(void) { // parametry eksperymentu stale w czasie double m1 = 0.2; // masa ciala 1 [kg] double m2 = 1.3; // masa ciala 2 [kg] double Cx1 = 0.1; // wspolczynnik oporu ciala 1 double Cx2 = 0.1; double S_1 = 0.006; // pole poprzecznego przekroju [m^2] double S_2 = 0.006; double dt = 0.1; // modelowy odcinek czasu [s] double Tmax = 10.0; // limit czasu [s] // zmienne w czasie double a1 = 0.0; // przyspieszenie [m/s^2] double a2 = 0.0; double f1 = 0.0; // sila oporu [N] double f2 = 0.0; double v1 = 0.0; // predkosc [m/s] double v2 = 0.0; double s1 = 0.0; // droga [m] double s2 = 0.0; for(double t=0; t < Tmax; t+=dt) { f1 = Faero(S_1, Cx1, v1); // opor liczony dla predkosci z poprzedniego kroku f2 = Faero(S_2, Cx2, v2); a1 = (m1*g - f1) / m1; // przyspieszenie = (ciezar - opor) / mase a2 = (m2*g - f2) / m2; double v1p = v1; // predkosc poczatkowa w kroku - do policzenia sredniej double v2p = v2; v1 += a1*dt; // predkosc wzrasta o 'przyspieszenie * czas_kroku' v2 += a2*dt; s1 += (v1p + v1)/2 * dt; // droga wzrasta o 'sredna_predkosc * czas_kroku' s2 += (v2p + v2)/2 * dt; printf("%3.2fs f[%6.2f,%6.2f] a[%4.2f,%4.2f] v[%5.2f,%5.2f] s[%5.2f,%5.2f]\n", t+dt, f1,f2, a1,a2, v1,v2, s1,s2); } return 0; }
Wyniki [pierwsze_ciało, drugie_ciało]:
0.50s f[ 0.01, 0.01] a[9.78,9.81] v[ 4.90, 4.90] s[ 1.23, 1.23] 0.60s f[ 0.01, 0.01] a[9.76,9.80] v[ 5.88, 5.88] s[ 1.76, 1.77] 0.70s f[ 0.01, 0.01] a[9.75,9.80] v[ 6.85, 6.86] s[ 2.40, 2.40] 0.80s f[ 0.02, 0.02] a[9.72,9.80] v[ 7.82, 7.84] s[ 3.13, 3.14] 0.90s f[ 0.02, 0.02] a[9.70,9.79] v[ 8.79, 8.82] s[ 3.97, 3.97]
Jak widać powyżej, po spadnieciu o 2-3 m (0.7-0.8 sek) różnica jest nierejestrowalna, dopiero po opadnieciu o ok. 50 m (3,3 sek) zarejestujemy różnicę gołym okiem.2.90s f[ 0.26, 0.28] a[8.52,9.60] v[27.13,28.24] s[40.29,41.10] 3.00s f[ 0.28, 0.30] a[8.43,9.58] v[27.97,29.19] s[43.05,43.97] 3.10s f[ 0.29, 0.32] a[8.34,9.56] v[28.81,30.15] s[45.89,46.94] 3.20s f[ 0.31, 0.34] a[8.25,9.55] v[29.63,31.11] s[48.81,50.00] 3.30s f[ 0.33, 0.36] a[8.16,9.53] v[30.45,32.06] s[51.81,53.16] 3.40s f[ 0.35, 0.39] a[8.07,9.51] v[31.26,33.01] s[54.90,56.41]
25 stycznia 2016
Superfinał Pucharu Świata zakończony.
Klaudia zajęła 7 miejsce wśród kobiet. Szkoda trochę, że nikt inny z Polaków nie pojechał ale z drugiej strony to chyba nie jest nasze ulubione miejsce. Tegoroczne Mistrzostwa Świata zostaną rozegrane w sierpniu Krushevie w Macedonii czyli w miejscu na pewno lepiej znanym polskim pilotom i chyba bardziej lubianym.
Zdjęcia z galerii www.pwca.org