Jest tu 3 Szwajcarów francusko języcznych, uzgodnilismy, że połączymy wysiłki zwózkowe. Oni lataja bez używania radia (!!!) także nie bedziemy im przeszkadzac gadając w powietrzu po polsku.
Przez godzinę woziliśmy się całą piatką na żaglu nad górka. Po pierwszym kominie wszyscy się rozsypali. Ja chciałem początkowo lecieć bardziej na południe - po chmurach, Peson zaproponowal "z wiatrem", przeskoczyliśmy nad następne górki - a w zasadzie - wielkie, granitowe, kamienie wystajace z płaskiego. Po drodze dusiło, no i doszliśmy niewiele powyżej szczytów. Przeleciałem na zawietrzną jednej gorki bez miejsca do lądowania i oparłem się o następna ścianą z lądowiskiem pod spodem. Jakoś zabrałem się w półtorametrowej "szpili" razem z ptakami a Peson został i spadł jeszcze nizej.
Latają tu takie, niezbyt duże, czarne ptaki (Urubu). Mam wrażenie, że nie są tak dobre w lataniu na termice jak nasze orly, myszołowy czy inne sępy z ktorymi latalem do tej pory ale nie boją się i mają podobne osiągi jak glajt - to samo opadanie, czasami udaje mi się je 'zrobić' w komine a czasem one są lepsze ... ale może im się nie chce po prostu ...
Kawałek dalej dogoniłem Szwajcarów, którzy latają na identycznych boomerangach. Potem ich przegoniłem a potem spadłem nisko przed jeziorem. Jeden z nich doleciał do mnie i razem ratowalismy sią z parteru. Peson zameldował, ze leci dalej a był naprawdę nisko, padł potem o tej samej godzinie co poprzednio koło 50 km.
Potem widywałem któregoś ze Szwajcarów trasie jeden komin przede mna. W sumie leciało się powoli było za dużo chmur, dużo cienia, słaby wiatr (10-15 km/h) nie pomagał za bardzo a jego kierunek zmieniał się. Dzień się kończył kiedy dolecialem do klifu i granicy stanu, zdecydowałem się lądować koło miejscowosci Poranga, kiedy dolecialem z 3 stron pojawily sie nad misteczkiem 3 glajty 2 szwajacarow i ja. Z jednym z nich ladowalismy koło siebie na polu za cmentarzem. Przybiegla setka ludzi, dzieci i starszych. Zdażyliśmy się spakować kiedy przyjechał kierowca a drugi Szwajcar dojechal przywieziony na motorze. Drugi kierowca z Pesonem w samochodzie szukali jeszcze po ciemku trzeciego Szwajcara, ktory przekroczył o kilka kilometrow granice stanu Ceara.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz