12 lipca 2009

PWC Buzet, Task 1

Na 'dzień dobry' zapomniałem zabrać telefonu (dodatkowy doping żeby dolecieć do mety). Startowisko jest ładne i duże, na zawietrznej jest camping - można mieszkać na starcie, jest miejsce żeby bezpiecznie wylądować, cywilizacja daleko. Miejsce na urlop pod namiotem z glajtem - idealne.
Graliśmy task ok. 65 km po okolicy, było ograniczenie wysokości do 2300 ale podstawy były niżej. Pierwsze dwa punkty na wschód od startu potem długi odcinek pod wiatr po grani, potem znowu, pod czołowo boczny wiatr, na południe i powrót do Buzet-u.
Wystartowałem OK po drugim punkcie duża grupa mi uciekła ale ponieważ widziałem, że spadli nisko to wykręciłem sie pod chmury - ładny szlak był ułożony ale troche z prawej od trasy. Zanim się dokęciłem do niego to wiatr mnie sporo cofnął, dużo glajtów padło, leciałem z widocznością kilku innych glajtów ale nie w bezpośredniej bliskości. Ładne widoki, widać morze.

Po 3 punkcie spadłem nisko byłem już na wysokości szczytu niewielkiego wzgórza z płaską, rolniczą zawietrzną, razem z Niemką na Swingu. Tutaj złapałem z początku poszarpany komin, Niemka poleciała dalej i 'spadła' do doliny. Ja wykręciłem się wysoko ale znowu mnie fest cofnęło. Jak mialem 10 km do punktu zabaczylem wracającego Yassena potem z niewielkimi przygodami (krawacik mi się zawiązał) złapałem mocny komin na zawietrznej dużego zbocza, tutaj doleciał do mnie któryś Valicz (wracający już - mi pozostało 7 km do punktu) i jakiś niebieski Gin. Przed punktem jeszcze jeden kiepski komin zaliczyłem (i jeszcze jeden krawacik). Na punkt (miasteczko na wzgórzu - podobnie jak Buzet) leciałem z dwoma innymi glajtami.

Po punkcie wróciłem na 'moją' zawietrzną a oni wrócili do bliższego zbocza. Biało granatowy Niviuk doleciał do mnie. Dokręciłem dolot na 8 (doskonałość do mety) i poleciałem. Niviuka bez problemu zostawiłem po drodze, cisnąc maksymalnie 1/2 speeda (z wiatrem lecieliśmy). Przed metą był jeszcze punkt bezpieczeństwa na zboczu, koniec pomiaru czasu był na 1000 m przed meta. Doleciałem z dużym zapasem. Porobiłem trochę zdjęć miasteczka.
Ten glajt ma jedna zupełnie inna charakterystykę osiągów, jest wyraźnie szybszy na trymowej od wiekszości i bardzo dobrze lata na przeskokach (przynajmniej za mną jako balastem - chyba ma za mały rozmiar) ale wyraźnie gorszy jest w kominach i trzeba uważać bo łatwo przesadzić ze sterówką, bliskość przeciagniecia wyraźnie sygnalizuje ale dosyć łatwo to zrobić (ja jestem jeszcze przyzwyczajony do glajta, w którym, siła potrzebna do przeciagnięcia w krążeniu, praktycznie je wykluczała).
Doleciałem jako 10, Łosoś był 5, Spike padł ok. 25 km, Klaudia nie wystartowała bo poźniej zmienił się wiatr na startowisku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz