7 sierpnia 2008

Klaudyna prowadzi po 4 konkurencjach. Puchar Świata, Sopot, Bułgaria.

Wczoraj mocno wiało i nie lataliśmy, choć na niebie były piękne szlaki cumulusów i wspaniała widoczność na kilkadziesiąt kilometrów, wieczorem zaś piękne soczewki oświetlone od spodu zachodzącym słońcem. Odbyły się za to zawody zespołów w tutejszym adventure parku, walczyliśmy dzielnie i nieźle się bawiliśmy (doszliśmy do ćwiecfinału!). Po południu pojechaliśmy na basen do miejscowości Hissar. Wyniki trzeciej konkurencji w dalszym ciągu nie są ostateczne bo było wiele protestów dotyczących kar za przekroczenie dozwolonej wysokości, na dodatek członkowie komisji, która takim sprawami się zajmuje też byli ukarami i nie nie mogą głosować w tej sprawie, ogólnie patowa sytuacja ...

Dzisiejsza pogoda była zupełnie odmienna od poprzednich dni. Widoczność nie była rewelacyjna, na niebie przeważały chmury, były duże obszary cienia. Konkurencja (90+ km) też była zupełnie inna niż poprzednie i bardziej 'klasyczna'. Całość trasy wiodła nad górami, pierwszy punkt zwrotny był oddalony od startu o ponad 40 km na zachód, potem należało zrobić punkt zwrotny w Karlowie (tutaj mieszkamy) na wschód od Sopotu i wrócić na metę. Przed startem powiązaliśmy z Malim torchę 'supełków' coby oswoić trochę mojego rumaka. Na starcie od rana wiało normalnie pod stok a nie jak w poprzednich dniach "z górki". Początek trasy postanowiłem polecieć przedpolem bo tutaj było więcej słońca i chmury wyglądały ładniej, szybko się okazało, że był to błąd strategiczny w dniu dzisiejszym, grupa lecąca nad górami zrobiła to wiele szybciej i bezpieczniej. Na dodatek wariometr zaczął mi pokazywać że prąd mu się kończy, wygrzebałem z kieszeni zapasową "pikawke" i przestawiłem w jednym okienku na GPS-ie pokazywanie prędkości pionowej ale moje wario podstawowe wytrzymało finalnie do końca konkurencji. Przed pierwszym punktem zwrotnym spotkałem Malego, który wracał na samym czele stawki - miał w tym miejscu już kilka kilometrów przewagi. W okolicach punktu zwrotnego lądowało wielu pilotów z grupy w której laciałem i większość trasy powrotnej leciałem sam z kilkoma zaledwie glajtami w zasięgu wzroku. Powrót był pod wiatr o prędkości ok. 10-15 km/h i trzeba było się trochę napracować. Kiedy doleciałem w okolice startu cały rejon był zacieniony i w rezultacie nie osiągnąłem ostatniego punktu zwrotnego. Lądowałem na stadionie piłkarskim w środku miasta Karlowa, bo na polu z brzegu miasta, które wybraem wcześniej do ladowania pasły sie konie, a to płochliwe bestyje, no i trawa na stadionie była zielona i ładnie przystrzyżona ...

Konkurencję wygrał dziś Mikołaj Szorochow drugi raz w tym roku (i wogóle drugi raz w życiu wygrał task w PWC). Klaudyna doleciała do mety jako druga kobieta (dziś wygrała Anja Kroll), Ewa padła kilka km przed metą, Klaudia prowadzi w klasyfikacji zawodów. Mali i Paweł padli na powrocie w okolicach zwężenia doliny tworzącego coś w rodzaju przełęczy. Łosoś padł po pierwszym punkcie zwrotnym i stracił niestety bardzo dobrą pozycję z poprzednich dni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz