13 lipca 2010

Mam najdłuższego ...

... wszyscy mi tak mówią (ci co go widzieli), a ja dzięki uprzejmości Pawła też w końcu zobaczyłem jak wygląda ... z pewnej odległości - większej niż długość linek. Musiałem aż w Beskid Wyspowy pojechać, żeby jakaś dobra dusza zrobiła mi zdjęcie, na którym widać go w całej (aż ośmiokrotnie) wydłużonej okazałości.

W sumie wylatałem na nim już trochę godzin ... i kilometrów i chyba mogę coś o nim opowiedzieć: zdecydowanie jest to partner dla doświadczonego 'jeźdźca', drogi sterowania są ekstremalnie krótkie ale jednocześnie siła na sterówkach rośnie progresywnie i łatwo wyczuwa się dozwolony zakres sterowania. Wyraźnie sygnalizuje wszystkie 'wyboje' i domaga się zdecydowanie reakcji ale bez szaleństw i jakichś dzikich narowów. Speed nie wymaga użycia dużej siły a na speedzie wyraźnie się uspokaja (profil robi się bardziej samostateczny). Bez problemu wstaje i to nawet 'klasykiem', lądowanie też nie sprawia problemów. Sol Tracer 2010 jest trzy-linowcem ale podwieszenie A i B są blisko siebie także ewolucja do dwu-linowca jest całkiem bliska (tak, tak, wiem, że jest już wersja dwu-podwieszeniowa).


Ładny jest i wydaje mi się, że zawiązała się miedzy nami jakaś taka ... nić sympatii ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz