15 października 2012

Latanie biwakowe. Część 1. Sprzęt.

Na biwaku, 'vol' nie zawsze przebiega w idealnej pogodzie ...
Do napisania tego wstępu do "Poradnika młodego vol-bivaque-owicza" sprowokowała mnie niedawna dyskusja na grupie pl.rec.paralotnie. Mój punkt widzenia prawdopodobnie jest skrzywiony przez zboczenie zawodnicze, długoletnią przynależność do zbrodniczego KLiP-u, znienawidzonej Kadry i Aeroklubu Częstochowskiego (!) ale przynajmniej oparty o jakąś tam ekspieriencję. Dlatego postanowiłem napisać skrypt w konspiracji, żeby nie dowiedział się ten którego błędnego imienia nie wolno wymawiać w dobrym towarzystwie oraz inni ...

Red Bull XAlps, w początkach swojej historii, miał być czymś w rodzaju "mistrzostwa świata w lataniu biwakowym". Wyścigiem przez góry, ze startem z lodowca w Austriackich Alpach (gdzie w środku lata można jeździć na nartach) i metą na gorącej plaży (z palmami) w Monako. Ale w międzyczasie zrobiła się z tego impreza nastawiona mocniej na wyniki medialne; z wynikającymi z tego ograniczeniami i wymaganiami : np. obligatoryjne stroje zawodników, start zawodów na nogach w centrum miasta (zamiast startu z góry), zakaz poruszania się przy niskiej oglądalności (co zmusza do ścigania się przy wysokiej) itp. Ponadto obecność 'supportera', który biegnącemu 'atlecie', 'wymienia bidony' na punktach przy trasie, zapewnia mu informację i wszelkie wygody, mocno przesuwa ciężar wyścigu z 'taktycznej gry pilotów' w stronę machiny typu F1 z perfekcyjną organizacją zaplecza, planującego posunięcia oraz fizycznej wydolności zawodnika zdolnego te plany zrealizować.

Jak ja rozumiem latanie biwakowe? Na pewno nie jako zrobienie jednego 'zlota' po wejściu na szczyt pieszo, ale jako kilkudniowe latanie w górach (lub podobnym terenie umożliwiającym samodzielny start), na znaczne odległości, bez codziennych powrotów do 'bazy', bez lub z niewielkim wsparciem z zewnątrz. Co to są znaczne odległości? Takie, nie do pokonania w jednym locie. Czy można latać biwakowo w Polsce? Na pewno, tylko trzeba trafić kilka dni odpowiedniej pogody pod rząd ... żeby to było latanie.

Nie znam osobiście nikogo, kto uprawia tego typu latanie w 'czystej formie' i myślę, że nigdy to nie będzie szczególnie popularny sposób spędzania wakacji. Poza innymi uczestnikami XAlps (Pawłem Faronem i Filipem Jagłą) wydaje mi się, że nikt w kraju tego 'na poważnie' nie praktykował. Ale może się mylę? I może to się zmieni? Sam chętnie bym się powłóczył w ten sposób, bez presji na wynik, najchętniej w jakimś towarzystwie o podobnym (lub lepszym) poziomie sportowym.

Oczywiście jest możliwe po prostu wzięcie glajta w góry i polecenie w siną dal, ale ... 
  • normalny sprzęt niestety jest coraz cięższy co zdecydowanie psuje wrażenia z pieszych wędrówek, jak do tego dołożymy ubranie na każdą pogodę i wyposażenie turystyczne to się zrobi naprawdę ciężko, jakby miało jeszcze dojść jedzenie na tydzień ... to potrzeba szerpę. 
  • w naszej części świata musimy wiedzieć gdzie lecimy choćby tylko po to aby uniknąć miejsc, gdzie nie wolno, oraz tych gdzie to jest niebezpieczne lub bezcelowe - ze względu na występujące tam warunki  terenowo-pogodowe.
  • znajomość prognoz pogody nie tylko podnosi naszą sprawność = 'km w powietrzu' / 'km po ziemi' ale decyduje o naszym bezpieczeństwie.
  • środki techniczne pozwalające wezwać pomoc w każdym miejscu na świecie są standardem w takich bezpiecznych sportach jak żeglarstwo, wiec rezygnowanie z nich w sportach lotniczych jest ... lekkomyślne, a nasi bliscy też inaczej będą patrzyć na tego typu 'wariactwa' jak zawsze będą wiedzieć gdzie jesteśmy.
Wersja "vol bivaque European edition" jest zatem taka, że dbając o wlasne bezpieczeńtwo, korzystamy bez umiaru z lokalnej i globalnej infrastruktury (schroniska, kwatery prywatne, telefonia komórkowa, knajpy przy drodze, satelity GPS, stacje benzynowe, chaty za wsią, internet stacjonarny w knajpie, internet mobilny w telefonie, kumple na miejscu, żona w domu, itp. ...).

Bezpieczeństwo

Nie widzę powodu, żeby latanie tego typu traktować jak coś szczególnie niebezpiecznego czy ekstremalnego, oczywiście zakładając, że pilot jest rozsądny i odpowiednio przygotowany. Ze względu jednak na to, że 'zawodnik' leci w nieznane w trudnym, zwykle górskim, terenie i nie wraca, zdecydowanie należy wymagać aby jego pozycja geograficzna była komuś znana. Na pewno świetnym pomysłem ze względu na bezpieczeństwo (i potencjalnie zwiększającym osiągi) było by latanie parą, tylko taką parę dużo trudniej znaleźć niż dobrą żonę (wybór mniejszy).

W chwili obecnej za minimum sprzętu służącego do wzywania pomocy uważam lokalizator satelitarny (np. Spot) z 'live-trackingiem' (plus ktoś kto czasami patrzy na tracka - może być żona) i współczesny telefon komórkowy z zapasem baterii i ewentualnie też z jakimś live-trackingiem.

Na XAlps dodatkowo wymagany jest zestaw czerwonych rakiet i reflektor radarowy Recco (w Alpach ma on duży sens bo helikoptery ratownicze mają odpowiednie nadajniki, gdzie indziej ... mniejszy). Zapas (spadochron ratunkowy), kask i protektor w uprzęży też są zdecydowanie niezbędne, rezygnowanie z tego w imię odchudzenia sprzętu uważam za ... przesadę - oględnie mówiąc.

Sprzęt do latania

Sprzęt powinien być lekki ale zapewniający osiągi i komfort
Sprzęt, który mamy nosić na plecach na duże odległości powinien być maksymalnie lekki. Wydawało by się, że to oczywiste, ale większość osób, nie docenia wagi niskiej wagi plecaka (ja też tak miałem). Tym, którzy nie wierzą na słowo ("ja chodzę po górach z 30 kg plecakiem") polecam 30 km spacer w weekend z glajtem na plecach a potem taki sam na lekko. Z drugiej strony ma to być sprzęt, zapewniający odpowiednie osiągi do wykonywania dalekich przelotów oraz komfort wielogodzinnego latania, bo przecież tym ma się to różnić od wycieczki po górach, że chcemy daleko polecieć. Niestety te dwa warunki są sprzeczne, trzeba wybrać jakiś kompromis.

Skrzydło

Chyba tylko Ozone ma w tej chwili pełna ofertę skrzydeł certyfikowanych od B do D w lekkim wykonaniu ale ... różnica pomiędzy normalnym skrzydłem a taki samym 'lekkim' to tylko ok. półtora kilograma ... a  taki lekki glajt jest zdecydowanie delikatniejszy. Ja zawsze latałem na normalnym glajcie (2003 Nova Radon, 2007 Sol Tracer) ale nie z powodów 'ideologicznych' tylko z powodu ograniczeń finansowych oraz faktu, że jednocześnie starałem się ścigać w regularnych zawodach. Ponieważ XAlps 2013 ma w regulaminie ograniczenie tylko do skrzydeł certyfikowanych to może coś więcej się pojawi na rynku. Paralotnie naprawdę lekkie - te przeznaczone do zlatywania z gór nie leżą w zakresie mojego zainteresowania - to ma być szybowiec, nie spadochron! Ale to jest mój skrzywiony punkt widzenia, ktoś kto chce latać średnio 25 km w Alpach (a nie 125 km) może być zadowolony z glajta, który ma wydłużenie 3,5 w rzucie i waży 3,5 kg w męskim rozmiarze.

Uprząż

Ekwipunek XAlps'03, z lewej strony
pilota widoczna fabryczna, żółta rączka
zapasu. Lekkie, aluminiowe zapięcia
pasów. Dorobiony, delikatny podnóżek.
Szczątkowy kokpit na taśmie piersiowej,
a telefon ... w bezpiecznym miejscu.
Nie widziałem jeszcze uprzęży do tego typu latania, która bym mi się naprawdę podobała, choć jest wyraźny postęp. Lightness Advance-a wygląda prawie dobrze - tylko: bagażnik za mały, niepotrzebnie łączenie ze skrzydłem jest na karabinki (a nikt normalny i tak skrzydła nie odpina), pod dupą nie ma 'deski' (a taka airex-kevlar-epoxy ważyła by kilkadziesiąt gram) no i przede wszystkim nie ma prawdziwego protektora.

Większość super lekkich uprzęży ma takie wady i dodatkowo często nie ma uczciwego punktu do mocowania zapasu, panelu do przyrządów nawigacyjnych, nie ma porządnie zrobionego speeda ani 'pokrowca' na nogi. A w przypadku latania w Alpach, zdecydowanie schowane nogi są potrzebne dla zapewnienia komfortu termicznego w lotach na dużych wysokościach bez potrzeby noszenia ciężkiej odzieży (taki 'pokrowiec na nogi' może być zdecydowanie lżejszy, cieplejszy i bardziej wygodny w stosowaniu niż ciepłe spodnie).

Ja w 2003 roku używałem zwykłej uprzęży siedzącej, starego typu, trochę przerobionej (z uciętymi  i zaszytymi zbędnymi regulacjami, z dołożonym piankowym protektorem i lekkim podnóżkiem - ciężar ok. 2.5 kg) a w 2007 Woody Valley XAlps (fabrycznie z air bagiem) + front kontener z zapasem służący jak pulpit pod elektronikę - zastaw trochę cięższy ale zdecydowanie wygodniejszy w locie i mniejszy po złożeniu.

Zapas czyli (nie bójmy się tego słowa) spadochron ratunkowy.

Po starcie w Woody Valley XAlps'07.  Wygodna, półleżąca
pozycja pilota, fabryczny podnóżek. Air-Bag już pełny
ale ogonek się jeszcze nie nadął ...
Kilka firm oferuje bardzo lekkie spadochrony ratunkowe niestety raczej na lekkich pilotów jednym z takich małych producentów jest Tomasz Brauner. Zapas ma być prosty w montażu do uprzęży i dać się poskładać jednoosobowo na trawie.

Spadochron powinien być mocowany do uprzęży w taki sposób aby po otwarciu zapewniał bezpieczną (pionowa) pozycję przyziemienia, mocowanie zapasu do tego samego punktu konstrukcyjnego co skrzydło jest, w moim inżynierskim odczuciu, idiotyzmem. Duża część lekkich uprzęży nie ma takiego punktu do zamocowania zapasu! Do łączenia zapasu z uprzężą WV stosowałem gotowe taśmy alpinistyczne z dyneemy (lekkie i z testowaną wytrzymałością).

Kask

Głośny ale lekki kask narciarski, z tyłu w pełni nadęty ogonek ...
Naprawdę lekki kask narciarski daje się trafić w sklepie. Mój XAlp-owy, typu styropian + folia, okazał się nieprzyzwoicie głośny w czasie lotu, ciężko to poprawić a w innych zastosowaniach to nie przeszkadza, używam go do dziś ale nie do latania. Kilka osób latało w kaskach rowerowych, które są jeszcze lżejsze.

Wymóg stosowania w zawodach kasków "z certyfikatem" skutecznie wyciął z rynku drobnych producentów kasków wyczynowych, robionych z porządnych materiałów, więc na naprawdę lekki kask w pełni paralotniowy nie liczył bym w najbliższym czasie, może jeszcze zabytki z włókna węglowego ktoś znajdzie.

Plecak

Plecak musi być dopasowany do tego co chcemy w nim nosić czyli do reszty sprzętu. Do noszenia najwygodniejszy byłby wygodny plecak turystyczny, ale z drugiej strony wszelkie usztywnienia źle się pakują do bagażnika uprzęży. Waga samego plecaka też jest istotna w całości. Ja używałem lekko przerobionych (możliwość kompresji do mniejszych wymiarów, ucięte zbędne rzeczy) plecaków paralotniowych (NOVA i Aeros) bo takie miałem i nosiłem normalne, duże po złożeniu skrzydło więc potrzebowałem dosyć dużej objętości, ale to nie było chyba optymalne rozwiązanie.

W następnych odcinkach:

  • Poziom zaawansowania pilota, czyli kiedy można zacząć się w to bawić (część 2)
  • Nawigacja i meteorologia, przed i w czasie wycieczki
  • Taktyka lotu biwakowego i chodzenia z ciężkim worem
  • Przygotowanie fizyczne, czyli jak zrobić, żeby to nie był obóz karny ale przyjemność
  • Teoretycznie możliwe, duże trasy w Europie, czyli moje tajne marzenia

7 komentarzy:

  1. Dawaj dalej Ziółek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny cykl się zapowiada .
    Czekam na kolejne artykuły :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Z przyjemnoscia rzucilbym okiem na trasy 3-4 dniowe dla poczatkujacych.
    Artykul swietny, czekam na kolejne czesci.

    OdpowiedzUsuń
  4. brawo, nie moge sie doczekac kolejnych odcinków, pozdro sky

    OdpowiedzUsuń
  5. cześć, czytam twój post o lataniu biwakowym, jeśli nie podpinasz taśm od zapasu do karabinków to gdzie? przerobiłeś uprząż żeby wpiąć w ramiona?
    pozdrawiam
    radek

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajnie poczytać takie relacje, koniecznie pisz więcej. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Są kolejne wpisy z tego cyklu? z chęcią poczytam, ale chyba się pogubiłem na blogu :P

    OdpowiedzUsuń